piątek, 24 lutego 2012

Samotna i polenta.

Trzeba mieć cierpliwość żeby ugotować polentę, ale warto, bo… Bo można ją zjeść na zimno i na gorąco. Z rusztu lub pieczoną. Polenta może być zapiekanką lub przystawką. A wszystko zależy od nas.

Mescola, którą przywiozłam z Włoch lub ta wysłużona, lekko uszczerbiona, ulubiona, bo po babci musi rytmicznie krążyć po masie bez przerwy. Wolno, równomiernie, ruchem okrężnym. Od czasu do czasu można przez chwilę zaszaleć i zmienić kierunek mieszania. Tak dla równowagi. Dopiero wówczas mąka dobrze połączy się z wodą, a ja mam chwilę, aby drugą rękę skierować w kierunku białego lub czerwonego. Według nastroju.

Na koniec trzeba mieć trochę siły żeby niczego nie schrzanić, gdy polenta jest już gorąca, lepka i ciągnąca. Ale to jeszcze nie wszystko, bo może pojawić się też inny kandydat, który zechce mi pomóc przy mieszaniu.

Po około 40 minutach polenta jest wreszcie taka, jak być powinna. [Kilka razy zdarzyło mi spieszyć i trzeba było ją wyrzucić do kibla.]Trzeba ją wówczas zdjąć z ognia i po męsku – tak jak coraz bardziej lubię, bez zastanowienia, bez zbędnych ceregieli wylać na deskę. Parująca, gorąca masa uwielbia rozkładać się jak ladacznica na drewnianej desce. Chociaż ona czasami też tylko na to czeka. Bezwstydnie rozłożoną polentę można lekko uspokoić przesuwając po niej nóż. Zmoczony wcześniej w wodzie, bo w kuchni, jak w życiu nie posmarujesz, nie pojedziesz. A droga daleka.

Gorącą porcjuje się za pomocną mocno napiętej silnej nitki. A zimną można już kroić nożem.

Dzisiaj można już nie chcieć słuchać Franka Sinatry w kuchni i pieczołowicie pochylać się nad garnkiem i nią oddychać. Można podłączyć elektryczny robocik. Trochę pokiereszować dźwiękami, to, co akurat wydobywa się radioodbiornika i mieć nadzieję, że tak przygotowana będzie smakować tak samo.

Ale czy ciasto tak samo smakuje, jak mieszamy je z wyczuciem drewnianą łyżką i rozszarpujemy je metalowymi prętami?

Efekt bywa czasami całkiem dobry, aczkolwiek „uczucie”, które rodzi się podczas mieszania między gotującym a polentą, zanika.

Podczas automatycznego mieszania nie słychać tego, co w tle. Nie można zanucić z Frankiem:


You play the same love song - it's the tenth time you've heard it


That's the beginning - just one of the clues


(…)


You'll walk the floor - and wear out your shoes


When you feel your heart break - you're learnin' the (those) blues


(Learnin' the blues )


Nie zawsze byłam sama. Kocham tą swoją samotność i nie…

Polenta to danie zwykłe i nie. Skromne i nie. Danie, które można przyrządzić na tysiące sposobów.

Danie, którego sposób przyrządzenia wiele mówi o nas.

1 komentarz:

  1. Podobno poprzez słowa podświadomie odkrywamy to, czego tak świadomie bronimy przed światem. Ktoś przeczyta tu przepis kulinarny, kto inny Ciebie... Ja czytam Cię od pewnego czasu. Czytać można nie tylko słowa. Niestety na czytaniu i pisaniu tylko słów trzeba poprzestać. No, może z tym poczytaniem będę mógł po cichu pójść dalej. Ale tylko to. Nic więcej.

    OdpowiedzUsuń