środa, 5 maja 2010

O muzeum, o wojnie bydgosko-toruńskiej, o Toruniu i nie tylko, z Hubertem Czachowskim, dyrektorem Muzeum Etnograficznego im. Marii Znamierowskiej - Prüfferowej rozmawia Ewa Gerbatowska.

    fot. Kuba Kopczyński

Ewa Gerbatowska:Muzeum Etnograficzne w Toruniu to miejsce, które pozwala nam odpowiedzieć na pytanie...

Hubert Czachowski: Kim jesteśmy? Dlaczego świat wygląda tak a nie inaczej? Próbujemy pokazać tę placówkę jako ciekawe miejsce, gdzie widz może przyjść i doświadczyć bardzo zaskakujących tematów, inspiracji. Zresztą taka też była, taka jest etnografia, czyli jak to się dzisiaj dokładnie mówi etnologia. Wszystkie tematy, które proponujemy widzom dotykają nas samych, otaczającej nas rzeczywistości, próbują ją wyjaśniać i interpretować. Z taką wiedzą etnologiczną, antropologiczną wyuczoną przez nas na studiach, spotykamy się wszyscy, tylko ludzie sobie tego nie uświadamiają.

Ale czego etnografia tak naprawdę dotyczy?

Dotyczy naszej tożsamości. Refleksji nad naszym życiem., naszej kultury. Odkrywa wiedzę o naszych zachowaniach – dlaczego robimy coś w taki, a nie inny sposób. Dlaczego tak się ubieramy? Skąd wynikają nasze sposoby jedzenia, przyjmowania gości? Dlaczego coś uznajemy za normalne, a co nas dziwi? To wszystko, to jest etnologia. To wszystko chcemy ludziom wyjaśniać i tłumaczyć. Ale i otwierać na takie współcześnie niezwykle istotne zagadnienia jak: poszanowanie dla odmiennych zachowań. Chcemy pokazać wartości, jakie są w innych kulturach, które nieraz wydają się nieprzystawać do naszych własnych odczuć.

To jest dla nas ważne. Nasza działalność edukacyjna zmierza w różnych kierunkach i jest realizowana na róznych płaszczyznach. Skierowana do różnych grup wiekowych i społecznych.

Taka jest nowa wystawa „Tajemnice codzienności” to niezwykła ekspozycja, którą można obierać na różnych płaszczyznach.

Wciąga, edukuje i inspiruje. W 99 proc. jest też dostępna dla osób niepełnosprawnych. Nie ma w niej barier typowych dla muzealnych wystaw. Sposób ekspozycji jest otwarty – pomimo rodzących to problemów konserwatorskich i technicznych. Chodzi o to by wystawy były współczesne i konkurencyjne.

Dzięki „Tajemnicom codzienności” możemy się znaleźć w zupełnie innym miejscu. To bardzo ciekawe doświadczenie. Zapraszam serdecznie wszystkich.

     fot. Marian Kosicki
Niedługo będziecie też realizować projekt skierowany do osób niepełnosprawnych. Dzisiaj więcej się mówi o tych osobach. Wreszcie się je widzi!

Nasi pracownicy z Działu Edukacji już wiele lat temu wypracowali bardzo ciekawe formuły pracy właśnie z osobami niepełnosprawnymi. Powstały specjalne programy, szkolenia, warsztaty imprezy. W 2005 roku Muzeum za imprezę „Rosło drzewo duże” dla osób niewidomych i niedowidzących zdobyło wyróżnienie w konkursie ministerialnym. Ta gama jest ogromna szeroka i co chwilę wymyślamy inne formy angażowania osób niepełnosprawnych.

Patrząc na stronę internetową muzeum można swtierdzić, że zależy wam na dotarciu do współczesnego widza.

Dzisiaj wszystko jest wypierane przez elektroniczne środki przekazu. Dlatego ta nasza strona wygląda inaczej. Jest wyrazista i zapada w pamięć.

Waszym głównym atutem jest jednak miejsce. Chyba nie ma drugiego takiego Skansenu w Europie?

To jest ewenement nie tylko na skalę europejską, ale i światową. Łączymy dwa rodzaje muzeum - muzeum pawilonowe z parkiem etnograficznym.
Przez 40 lat istnienia tego parku w centrum miasta udało nam się je docenić i wyeksponować. To zderzenie dwóch różnych światów: miasta i wsi. W jednym momencie możemy znaleźć się w innej rzeczywistości.

A dla Pana, czym jest muzeum?

Odpowiem może tak trochę przekornie. Jak studiowałem etnologię, to muzeum jawiło mi się jako miejsce ostatnie, gdzie powinienem trafić (śmiech). Natomiast w tej chwili, po tych 20 latach pracy tutaj stwierdzam, że to jest to niezwykła przygoda i wyzwanie intelektualne. Zwłaszcza, kiedy się widzi pozytywny odbiór ludzi. Muzeum często postrzega się stereotypowo, jako miejsce, gdzie szmatką przeciera się zakurzone eksponaty. A naprawdę to jest miejsce pełne dynamiki i niezwykłych wyzwań. Trzeba być przygotowanym na bardzo skomplikowane, różne formy działań. To jest fascynujące.

Co Pan myśli o przeniesieniu Skansenu w inne miejsce? Padł taki pomysł na portalu orbiTorun.pl.

Muszę rozczarować Pana Dawida Kwiatkowskiego. Ten pomysł nie jest nowy. Jest tak stary jak pomysł umiejscowienia tutaj tego muzeum. Już wówczas pojawiły się głosy krytyczne. Zorganizowanie muzeum w centrum było „szalonym” pomysłem, ale zdał on w 100% egzamin.
Mam nadzieję, że owe szaleństwo przyniesie tylko dobre owoce.
Można przenieść nasz park etnograficzny, ale wtedy będzie on jednym z wielu podobnych parków w Polsce. Jego atrakcyjność spadnie w porównaniu do tego, co oferuje w tej chwili. A o kosztach już nie chcę mówić. Zresztą budowa kolejnego hipermarketu w centrum nie jest nikomu potrzebna.
Tutaj jest miejsce tak inne i tak niecodzienne, że w naszym wspólnym interesie jest o nie dbać i je promować.

W Gdańsku na jednym z plakatów widnieje napis: „Odważ się wejść do muzeum”. A co Pan robi, aby zachęcić mieszkańców Torunia do odwiedzenia placówki?

Działamy na kilku płaszczyznach. Dbamy o nasz kontakt z internautami. Drukujemy ulotki, informatory. Zatrudniliśmy też osobę, która zajmuje się reklamą. Wydajemy ciekawe pozycje książkowe. Szykuje się nowa pozycja na temat regionalnej kuchni. W planie mamy wiele innowacyjnych przedsięwzięć.

Dzisiaj jest moda na pisanie blogów. Jest taki ciekawy blog- muzeoblog…

Doceniamy te nowe formy komunikacji społecznej. Reagujemy na nie szybko. Jako jedno z pierwszych muzeów w Polsce weszliśmy w świat portali społecznościowych. Mamy świadomość, że w tej chwili w taki sposób świat przekazuje sobie informacje. Widzimy potrzebę, aby w przestrzeni wirtualnej istnieć.

W Toruniu mamy dysonans między światem artystycznym a urzędniczym. Co pan myśli o ostatnich konfliktach?

Ja się zawsze czułem człowiekiem dialogu. Strasznie nie lubię wyolbrzymiania spraw typu: jeden pan powiedział to, a drugi powiedział tamto. To dyskusja trochę o niczym. Staram się nie uczestniczyć w tego typu przepychankach.

Macie założone konto na orbitorun.pl. Jak zapatrujecie się na propozycje mieszkańców?

Bardzo chętnie podejmujemy współpracę z różnymi fundacjami i instytucjami pozarządowymi.
Chciałbym mieć kontakt z różnymi grupami, bo kontakt z wieloma środowiskami uczy nas innego patrzenia na świat. Dzięki temu łatwiej o kompromis. Zamykanie się w jakimś jednym towarzystwie zawsze ogranicza. Zamyka na to co nowe.

Wiele mieszkańców zarzuca, że w muzeum jest mało miejsca. Nie można tu organizować dużych imprez.

Nie zgadzam się z tym. Mamy przecież amfiteatr, w którym odbywają się koncerty i różnorodne pokazy.
A park etnograficzny – pamiętajmy o tym - to miejsce ekspozycji muzealnej, miejsce dużego ryzyka. Nie można tutaj robić imprez masowych, bo naszym nadrzędnym celem jest ochrona zabytków. Tak jest we wszystkich muzeach na świecie.

W Toruniu dużo mówi się o współracy między artystami i animatorami. Z jakimi instytucjami najlepiej wam się współpracuje?


Bardzo dobrze z Centrum Sztuki Współczesnej, wbrew pozorom wydawałoby się bardzo odległej tematycznie jednostce. Ale i z Wojewódzkim Ośrodkiem Animacji Kultury, Galerią Sztuki Wozownia, Muzeum Uniwersyteckim – można wymieniać wiele.

A jak zapatruje się pan na kandydowanie Bydgoszczy o tytuł ESK?

Bydgoszcz jest samodzielnym bytem. Nie znam, co prawda kulisów wielu rozmów, więc trudno mi coś jednoznacznie stwierdzić. Na razie mamy duże zamieszanie. Dziwię się tylko, że teraz obie strony mają do siebie pretensje – przecież było tyle czasu na porozumienie. Za dużo chaosu w tym wszystkim.
Dobrze jest budować własną tożsamość, ale źle, gdy buduje się ją w opozycji do wymyślonego wroga. Konflikt toruńsko-bydgoski – dla mnie jako etnologa – jest zrozumiały, ale osobiście mnie smuci. Jeżeli rozwija się on na poziomie kibiców i nie przybiera form bandytyzmu to wszystko w porządku. Ale wśród elit politycznych, artystycznych, akademickich? Zaskakujące są dla mnie rozmowy o tym czy marszałek ma być z Bydgoszczy czy z Torunia. Dla mnie polityk powinien być kompetentny.

Czego Pan życzy mieszkańcom Torunia?

Niech korzystają z wszystkiego, co Toruń im oferuje. Niech cieszą się z tego i za często nie narzekają. To nie tak, że wszystko musi się im podobać. Krytyka powinna iść jednak w parze z otwartością.

Podróżując po świecie zauważył Pan coś, co chciałby przenieść do Torunia?

Powinniśmy realizować własne pomysły. Nawet tak szalone, jak ten – 50 lat temu - ze skansenem w centrum miasta. Takie idee rozwijają. Nie warto powielać czyichś pomysłów, warto ryzykować. Lepiej iść chyba w tym kierunku.

Toruń to miasto, w którym gotyk jest na dotyk, ale i nie tylko. To miasto niezwykle ciekawych, znamiennych osób. Kogo by Pan umieścił w pierwszej piątce najważniejszych mieszkańców Torunia?

Postawię na artystów. Adam Nowak i Mariusz Lubomski…. Cenię ich twórczość. Jest wielu niekonwencjonalnych plastyków, np.: Wiesław Smużny, Marian Stępak, Iwona Liegmann. Ciekawych osobistości u nas nie brakuje, można takich piątek zestawić kilkanaście…

Toruń to dla Pana miasto…

To miasto nieustającej podróży. Nie jestem z Torunia. Ciągle się czuję jakbym niedawno tu przyjechał. Mam więc taką inną perspektywę patrzenia na to miasto.

Wiele Pan wie o historii Torunia. W jaki sposób pokazuje Pan miasto swoim gościom?

Mam taką ulubioną trasę, którą przejeżdżam z gośćmi. Wjeżdżam Bramą Mostową, potem skręcam w prawo, jadę wokół Dworu Mieszczańskiego – kocimi łbami obok Domu Muz, potem w górę ul. Podmurną. Następne etapy to ul. Cisna, Bankowa i meta przy Krzywej Wieży.

Jak to napiszę, to telefon ze Straży Miejskiej murowany...

W każdym razie wiem, że tak nie można, ale tak robiłem i bardzo to się podobało (śmiech).

W Rzymie funkcjonariusze są bardziej wyrozumiali. Wąska uliczka, stoliki stojące przy murach kamienic, samochody, piesi... Przecież niekoniecznie trzeba rozpatrywać wszystko w kategoriach: dozwolone-zakazane. Najważniejsze to mieć też poczucie humoru. W Toruniu czasem go brakuje. Nasze miasto żyje turystami, więc przynajmniej dla nich powinniśmy być wyrozumiali.



fot. Marian Kosicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz