niedziela, 11 kwietnia 2010

Rozmowa z pilotem...

Niestety to może być prawda, że pilot podjął niewłaściwą decyzję – powiedział w rozmowie ze mną nieoficjalnie jeden z pilotów wojskowych.

Od wczoraj zapewne nie tylko każdy mieszkaniec Torunia, ale i każdy Polak zadaje sobie pytanie :dlaczego? Jak to się stało? Jak doszło do takiej tragedii?
Dlaczego na pokładzie samolotu Tu-154M znajdowało się tak wiele osób takiego formatu?

10 kwietnia 2010 roku o godzinie 8:56 czasu polskiego ( 10:56 czasu lokalnego), samolot Tu-154M o numerze bocznym 101, przewożący m.in. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego wraz z małżonką i elitę ówczesnej RP na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej rozbił się ok. 2 km od lotniska Smoleńs-Sewiernyj.

Cała Polska zamarła. Niedowierzanie, cisza, ból. Mnóstwo pytań bez odpowiedzi.
W niedzielę postanowiłam zadzwonić do jednego z pilotów wojskowych i zadałam jedno pytanie: dlaczego?
-Lotnisko nie było przygotowane na lądowanie w takich warunkach, nie miało odpowiedniego wyposażenia. Poza tym pilot był zapewne pod presją. Chciał wylądować i jak najszybciej przetransportować na miejsce wszystkich pasażerów na tak ważne uroczystości. Przecenił swoje możliwości.
Nie powinien był tam lądować w tak złych warunkach. Sądzę, że przyczyna będzie taka sama jak w przypadku CASY. Przynajmniej tak myślę na razie. To są na razie moje przypuszczenia.
Każdy pilot na swoim koncie błędy i niewłaściwie decyzje. Ja tez mam kilka takich, ale na szczęście nigdy nie skończyły się tragicznie.
Znalem dobrze kapitana tego samolotu był niewiele starszy ode mnie.
Był dobrym pilotem. Może nawet za dobrym i zbyt przecenił swoje umiejętności. A może drugi pilot zawiódł … Niewłaściwie miał rozłożoną uwagę przy lądowaniu w takich warunkach. Tragedia a co gorsza uważam, że to będzie niestety straszny wstyd jak okaże się, że pilot popełnił błąd, wstyd na cały świat.
Taka jest na chwilę obecną moja subiektywna ocena.
-Czy pilotów wojskowych obowiązują jakieś inne procedury?
-Nie ma innych procedur, wszystkich obowiązuje to samo prawo lotnicze, które i tak jest bardzo ostre i nastawione na bezpieczeństwo.
Piloci w liniach lotniczych mają ten komfort, że ląduję na lotniskach dobrze przygotowanych, a my często musimy lądować w miejscach, gdzie nie ma żadnej infrastruktury.
Ja po prostu nie mogę uwierzyć, że widoczność była tak fatalna, nie było żadnej pomocy z wieży i pilot mając tylu tak ważnych osobistości na pokładzie postanowił zaryzykować i wylądować.
Trzeba to jakoś przeżyć. Ja mam swoje przemyślenia i wiem gdzie leży problem w systemie szkolenia i finansowania. Problemy, które doprowadziły juz do dwóch katastrof i wielu mniejszych incydentów, o których się nie mówi.
Ewa zapewne było tak, że lądował przy takich warunkach wiele razy i wiele razy się udało, ale tym razem popełnili jakiś błąd.



Wiesz myślę, że na razie to niestosowne żeby wygłaszać swoje myśli, szczególnie takie oskarżające kogokolwiek.
Poza tym może okazać się ze nie mam racji.
-Mam nadzieję, że tak będzie.
-Chciałbym żeby okazało się, że to była awaria maszyny, ale obawiam się, że to mało prawdopodobne.
Zresztą 90% wypadków lotniczych za przyczynę katastrofy uznaje się czynnik ludzki, to najsłabsze ogniwo w lotnictwie.
-Człowiek?
-Tak człowiek. Nie zawsze jest to pilot. Czasem kontroler, obsługa naziemna, ale i czasem pilot.
- Czy możesz podać mi jakiś jawny komunikat?
-Ewa nie sądzę, żeby jakikolwiek pilot wyrazi oficjalnie swój pogląd na temat tego wypadku, do czasu aż komisja nie wyjaśni ich przyczyn, tak zachowują się profesjonaliści, poza tym ja musze być lojalny wobec swojego środowiska, które wydaje się być winne w tym przypadku….

Składam wyrazy współczucia wszystkim ofiarom katasrofy w Smoleńsku.
Ewa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz