wtorek, 17 listopada 2009

Bieg skądś-dokądś.

Popijam gorącą herbatę i siedzę zamknięta w domu. Jest, co prawda chłodno, ale ja miałabym ochotę wybrać się na spacer. I nie na taki, na jaki mnie zapraszałeś kilka dni temu do lasu, ale na wędrówkę wśród kamienic. Lubię wcześnie rano albo w godzinach, kiedy wszyscy pracują spacerować w środku miasta z gorącą bagietką pod pachą, kubkiem cappuccino, książką w torebce i świeżą prasą. Lubię mieć wolne w środku tygodnia i spacerując niespiesznie w środku miasta obserwować ludzi. Przysiąść na jakimś skwerku i rozmyślać. Tak po prostu i zwyczajnie. Nie spieszyć się. Usiąść. Spojrzeć na dziobiącego kawałek chleba gołębia, spojrzeć na niebo, na stary mur. Przerwać ten bieg skądś-dokądś. Cieszyć się tym, co mam. Jestem, co prawda sama, ale mam w sobie nadzieję i radość. Znam lepiej samą siebie. Potrafię zachwycić się niebem, rozsmakować się w codzienności niczym wytrawny buddysta. W życiu czasami ważna jest chwila. Dana chwila, która ważniejsza jest od przyszłości, do której biegniemy i od przeszłości, od której czasami do końca życia musimy uciekać. Nie chce mi się czasami biec ani uciekać. Chce mi się po prostu być. Tu i teraz.
Ewa Gerbatowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz