niedziela, 30 maja 2010

To właśnie o nim 4 maja 2010 roku Magazyn Ekspres Reporterów wyemitował program pt. „Życie bez trzymanki”. O Łukaszu, kierowcy wyścigowym bez rąk.

Ewa Gerbatowska: Jak to się stało, że mogliśmy zobaczyć ciebie śmigającego po toruńskim torze wyścigowym w majowym programie TVP?



Łukasz Brunacki: Jak to w życiu najczęściej bywa - przypadek. Na zawodach podszedł do mnie dziennikarz Tomasz Niejadlik. Zaproponował spotkanie i nakręcenie reportażu o mojej pasji do samochodów rajdowych. Zastanawiałem się długo, bo zawsze chodzi mi po głowie, że ktoś ma w takich przedsięwzięciach jakiś ukryty cel. W końcu zgodziłem się i nie żałuję. Po wyemitowaniu programu zadzwoniłem do operatora kamery, Tomka i podziękowałem za ten materiał.

Zmieniło się coś w twoim życiu po jego wyświetleniu?

Dostałem sporo maili od ludzi. Naprawdę wiele ciepłych i serdecznych słów popłynęło w moim kierunku po emisji. To bardzo miłe i nowe dla mnie doświadczenie.

ZOBACZ PROGRAM Z UDZIAŁEM ŁUKASZA W PROGRAMIE EKSPRES REPORTERÓW NA STRONIE: www.tvp.pl

Pojawił się ktoś, kto chce ci pomóc w realizowaniu twojej szalonej pasji?

W moim życiu pojawiło się wiele osób, które chciały mi pomóc. Jestem już do tego jakby przyzwyczajony, że ludzie obiecują, a potem znikają. I nie jestem wcale rozżalony, albo rozgoryczony. Tak już po prostu jest. Wolę żeby mnie ktoś pozytywnie zaskoczył.

Powiedziałam szalonej pasji, bo tak na zdrowy rozsądek, to mam wrażenie, że trochę igrasz z życiem. Twojej żonie na pewno też za bardzo nie podoba się to, co robisz na torze wyścigowym. Od kiedy jesteś żonaty?

Od jakiś dwóch albo trzech lat.

Nie pamiętasz, od kiedy jesteś żonaty? (śmiech)

Nie… ale pamiętam kiedy ma urodziny. Zatem typowy facet ze mnie. A wracając do tego, co sądzi o tym moja żona. Przyznam, że nie podoba się jej do końca to, że biorę udział w wyścigach samochodowych. Pewnie, dlatego, że nie mam chociażby odpowiedniego samochodu rajdowego. Jeżdżę normalnym samochodem, który ma mi pomóc w przemieszczaniu się z jednego miejsca w drugie. Ostatnio w trakcie wyścigów popsuła mi się skrzynia biegów. Myślałem, że żona mnie ze złości udusi.

Dzisiaj się ścigasz, ale na pewno pamiętasz dzień, w którym zdobyłeś prawo jazdy?


Pamiętam doskonale. Popłakałem się ze szczęścia… Kolejny raz w życiu pomyślałem sobie, że mogę, potrafię.

Nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych?

Każdy z nas, z tym co ma, może zrobić niewiele albo prawie wszystko. Nic nie usprawiedliwia lęku przed życiem.

Pewnie nie tylko ja zastanawiam się jak nauczyłeś się wszystkiego.

Wiesz, nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. To tak, jakby ktoś zapytał się ciebie jak nauczyłaś się chodzić, czytać, pisać itd. Dla mnie wszystko było normalne i naturalne. Urodziłem się bez dłoni i musiałem sobie z tym jakoś poradzić.

Czytałam, że matka ślepnącego Raya Charlesa nie pomagała mu w znalezieniu drogi do drzwi, bo wiedziała, że ten, aby przeżyć, musi ją znaleźć sam. A jak wychowywała Ciebie twoja mama?

Była troskliwa, jak chyba każda dobra matka. Pamiętam, jak bała się dać mi kluczy do mieszkania, bo nie była pewna, czy uda mi się do niego wejść. Toczyłem czasami boje w domu. Okres dorastania był najtrudniejszy w moim domu. Czasami dochodziło do trzaskania drzwiami, ale na szczęście to już minęło.

Zatem okres buntu jest już poza Tobą? Nie złościsz się na to, z czym musisz borykać się każdego dnia?

Czasami złoszczę. To normalne. Ale najbardziej irytuje mnie nietolerancja. Nawet jak szedłem ul. Szeroką na spotkanie z tobą dało się słyszeć komentarze w stylu: „Zobaczcie, nie ma rąk.”

I co wtedy czujesz?

Czuję to, co każdy czułby w takiej sytuacji.

Zastanawialiście się z żoną nad tym, żeby mieć dzieci?

Nie wiem… Kiedyś na myśl o dzieciach zdecydowanie mówiłem „nie”. Jeżdżę na obozy dla rodzin, których członkowie są ofiarami wypadków komunikacyjnych. Zaprzyjaźniłem się z jedną rodziną. Ich pierwsze dziecko, w wieku 3 lat, miało wypadek. Od 8 lat żyje jak roślina. Mają też dwoje młodszych pociech. Bardzo zaprzyjaźniłem się z nimi. Najmłodszego nosiłem na placach. Biegał za mną i jak powiedział: „Kocham cię wujku”, to coś we mnie pękło. Po powrocie bardzo za nimi tęskniłem. Brakuje mi ich.

Na co dzień pracujesz w Fundacji Zielony Liść, która pomaga ludziom po tragediach, jakie spotkały je na drodze.

Ja nie podchodzę do wszystkiego w życiu emocjonalnie. Jestem realistą. Praca w Fundacji jest dla mnie wyzwaniem. Nigdy nie wiemy, co nas w życiu spotka. Przechodzisz na pasach i nagle wyjeżdża zza zakrętu rozpędzone auto i wszystko w życiu twoimi twoich bliskich się zmienia.

I co?

I trzeba to wszystko jakoś pozbierać. Oczywiście jest płacz, rozpacz, ból. Pojawiają się pytania: „Dlaczego straciłem kogoś bliskiego?”, „Dlaczego jestem kaleką?”. Ważne, aby wiedzieć, do kogo należy się zwrócić o pomoc, aby stanąć na nogi i otoczyć się właściwymi ludźmi.

Co masz na myśli mówiąc właściwi ludzie?

Trudne pytanie, bo nie potrafię na nie odpowiedzieć tak jak bym chciał. Właściwi ludzie to „normalni” ludzie. Nigdy nie chciałem zamykać się w gettcie ludzi, którzy są niepełnosprawni. Nie dzielę ludzi na zdrowych i nie. Nie oceniam: „Ja jestem taki, ty taka.” Nie myślę o sobie, że jestem gorszy. Po prostu mam trudniej. To wszystko.

Zatem nie masz przyjaciół wśród osób niepełnosprawnych?

Czasami rodzice chcieli, abym sam podchodził do osób niepełnosprawnych porozmawiać, a ja odmawiałem, bo chciałem z kumplami na podwórku pograć w piłkę. Nie potrafię tego dobrze wytłumaczyć. Wiele osób czytając te słowa może być zbulwersowanych, ale ja nie chcę, aby ludzi segregowano na takich, czy innych.

Ale odczuwasz, że ludzie mają cię za „innego”?

Niestety nie jesteśmy tak tolerancyjni jak osoby mieszkające w Stanach Zjednoczonych. Zresztą marzę o podróży do Stanów, bo tam „odmienność” nie wzbudza niepotrzebnego zainteresowania.

Marzysz o podroży do USA i o czym jeszcze?

Widziałem Paryż, Rzym… Chciałbym zobaczyć wiele miejsc, zjeździć wzdłuż i w szerz Amerykę. Doczekać się nowej lżejszej protezy nogi, bo ta jest ciężka i ogranicza mnie w wielu działaniach.

Nie myślałeś o protezach rąk?

Nie. Nie mam rąk, ale potrafię swoje życie wziąć w swoje ręce.

A co dla ciebie najważniejsze jest w człowieku?

Serce… Najważniejsze jest to, co mamy w sercu, ale głowa też jest ważna.

Rozmawiała Ewa Gerbatowska
http://www.orbitorun.pl/



Poniżej podaję dane Fundacji, w której Łukasz zbiera pieniądze na leczenie i rehabilitację, a przede wszystkim na protezę lewej nogi. Wszelkie darowizny finansowe na moją rzecz mogą Państwo wpłacać na konto:


Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
ul. Łomiańska 5 01-685 Warszawa

41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
z dopiskiem: darowizna na leczenie i rehabilitację Brunacki Łukasz Dawid

Wpłaty z tytułu 1% dla OPP mogą Państwo wpłacać na konto:Fundacja Dzieciom „Zdążyć z Pomocą”
KRS 0000037904
Cel szczegółowy: na rzecz Łukasza Brunackiego (8841)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz