wtorek, 16 lutego 2010

Jak długo można czekać na miłość swojego życia?

Florentino Ariza w powieści kolumbijskiego pisarza i noblisty z 1982 roku czekał 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni…

Mnie czasami już się nie chce. Kłamię! Podnosi mi się kącik ust po lewej stronie, bo wiem, że miłość to choroba i zaraza, ale i życie. Przed nią nie można się zamknąć w sterylnej kapsule. Prędzej, czy później łapiesz się na tym, że nawet bez porannego diabelskiego espresso masz przyspieszony puls, 24-godzinny uśmiech na twarzy i wydaje ci się, że bujasz w obłokach. A jeżeli tak nie myślisz, to inni to widzą.

Miło jest, chociaż patrzeć na takie osoby. A wracając do Florentino…Hmm…ja przed otworzeniem książki miałam w głowie inny obraz mężczyzny czekającego na miłość swojego życia. Bo ja to jestem…taka Penelopa.

Film też obejrzałam. Rozmarzyłam się widząc Lorenzo. Uśmiech. I być może dlatego w mojej powieści ten KTOŚ ma na imię Lorenzo…A tak naprawdę, to ciekawa jestem jak naprawdę będzie miał na imię…

Chociaż jednej miłości…

Ewa Gerbatowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz